Reklamy
Reklamy
kingfisher.page
Reklamy

Wszystkim, którzy myślą inaczej. ~ Temple Grandin, Piękne Umysły, 2023

Przychodzimy na świat bez słów. Widzimy światło, rozpoznajemy twarze, odróżniamy barwy i wzory. Odczuwamy zapachy i zaczynamy rozpoznawać smaki.
Odkrywamy zmysł dotyku, chwytając przedmioty i ssąc kciuki. Wkrótce zaczynamy rozpoznawać melodie, co wyjaśnia istnienie na całym świecie kołysanek i piosenek dla dzieci. Niemowlęta wydają wiele dźwięków. „Mama” i „tata” pojawiają się bardziej przypadkowo, niż skłonni są wierzyć przejęci swoją rolą nowi rodzice. Stopniowo bierze górę język: krok po kroku większość dzieci przyswaja sobie zasób rzeczowników i czasowników. W wieku lat dwóch maluchy zaczynają tworzyć zdania. Do czasu, gdy idą do przedszkola, wypowiadają już zdania złożone i rozumieją podstawowe reguły języka. Jeśli chodzi o komunikację, język jest jak woda potrzebna do zaspokojenia pragnienia i jak powietrze, bez którego niemożliwe jest oddychanie.


Przyjmujemy jako naturalne założenie, że prymat języka określa nie tylko naszą komunikację, ale także to, jak myślimy – i w istocie tego uczono nas przez wieki. Siedemnastowieczny filozof Kartezjusz odcisnął na naszej umysłowości głębokie piętno, gdy powiedział: „Myślę, więc jestem”. W szczególności uważał on, że język odróżnia nas od zwierząt: mowa stanowi o naszym człowieczeństwie. Dziś wciąż opisujemy teorię umysłu przede wszystkim w kategoriach językowych. W 1957 roku językoznawca Noam Chomsky wydał przełomową pracę Struktury syntaktyczne, w której wysunął tezę, że język – konkretnie jego gramatyka – ma charakter wrodzony. Poglądy jego oddziałują na myślicieli od ponad pół wieku.


Pierwszym krokiem ku zrozumieniu tego, iż ludzie myślą w różny sposób, jest dostrzeżenie, że różne sposoby myślenia istnieją. Utarty pogląd, że mamy jako ludzie biologiczną predyspozycję do języka, być może wyjaśnia to, dlaczego ja sama dopiero tuż przed trzydziestką zdałam sobie sprawę z tego, że należę do osób myślących wizualnie. Mam ponadto autyzm i zaczęłam mówić w wieku czterech lat. Zaczęłam czytać dopiero jako ośmiolatka, i to tylko dzięki licznym ćwiczeniom fonetycznym. Nie poznawałam świata przez syntaksę i gramatykę.
Uczyłam się go przez obrazy. W przeciwieństwie jednak do tego, co mogliby sądzić Kartezjusz z Chomskym, moje myśli nawet bez języka są wyraziste i bogate.
Postrzegam świat w sekwencjach powiązanych ze sobą obrazów, co trochę przypomina korzystanie z grafiki Google’a lub oglądanie krótkich filmów na Instagramie lub TikToku. Owszem, dysponuję dziś językiem, lecz nadal myślę głównie obrazami. Ludzie często mylą myślenie wzrokowe z widzeniem […]


Ponieważ świat, w którym wzrastałam, nie odróżniał sposobów myślenia, z wielkim zdziwieniem odkryłam, że inni ludzie nie myślą tak samo jak ja. Było to tak, jakby ktoś zaprosił nas na bal przebierańców, a po przybyciu stwierdzilibyśmy, że tylko my jesteśmy przebrani. Z trudem identyfikowałam różnice między moimi procesami myślowymi i procesami większości ludzi. Kiedy w końcu ustaliłam, że nie wszyscy myślą obrazami, stało się moją osobistą misją zbadanie, jak myślą inni ludzie i czy jest więcej osób myślących tak samo jak ja. Po raz pierwszy napisałam o tym dwadzieścia pięć lat temu w moich wspomnieniach wydanych pod tytułem Myślenie obrazami. Od tamtej pory nie przestaję się interesować występowaniem myślenia wizualnego w ogólnej populacji. Śledzę literaturę, bacznie obserwuję, przeprowadzam nieformalne ankiety podczas setek konferencji dotyczących autyzmu i edukacji, rozmawiam z tysiącami rodziców, edukatorów, działaczy na rzecz osób z niepełnosprawnościami, a także pracowników przemysłu.


Nie było to niespodziewane olśnienie, gdyż dochodziłam do tego odkrycia stopniowo, lecz zrozumiałam, że istnieją w istocie dwa różne rodzaje myślenia wizualnego. Choć nie umiałam tego udowodnić, uświadomiłam sobie, że pewne osoby myślące wizualnie różnią się ode mnie. Są to osoby wizualizujące przestrzennie, widzące schematy i abstrakcje. Rozróżnienie to nasunęło mi się, gdy współpracowałam z inżynierami różnych branż, projektantami maszyn i mechanikami. Później, zachwycona, znalazłam potwierdzenie moich obserwacji w literaturze naukowej. Badania Marii Kożewnikow wykazały, że istnieją osoby wizualizujące przedmiotowo, takie jak ja, które myślą obrazami, ale także – dokładnie tak jak przypuszczałam – druga grupa osób: uzdolnione matematycznie, myślące wizualnoprzestrzennie – pomijany, ale istotny podzbiór osób myślących wizualnie i za pomocą schematów.


Skutek był piorunujący. Wiedziałam, że muszę poszerzyć moje osobiste doświadczenie osoby, która myśli wizualnie, tak aby sprostać zagadnieniu myślenia wizualnego w całej kulturze – od szkoły przez pracę po wszystkie inne dziedziny. W książce tej badam te dwa sposoby myślenia: to, jak oddziałują na poszczególne osoby i ogólnie na nasz świat. Oprowadzę czytelnika po tym, co prywatnie nazywam „inteligentnym wydziałem inżynieryjnym” – będę opowiadać historie z mego blisko pięćdziesięcioletniego życia zawodowego, w którym miałam sposobność pracować z oboma rodzajami osób wizualizujących: osobami wizualizującymi przedmiotowo, takimi jak ja, które widzą obrazy, i osobami wizualizującymi przestrzennie, które widzą schematy. Możemy przedstawiać to sobie tak: osoby myślące przedmiotowo budują pociągi, które dzięki osobom wizualizującym przestrzennie utrzymują się w ruchu.


Książka ta wzięła się również z dwóch ważnych olśnień, których doznałam w ciągu ostatnich lat. W 2019 roku wyruszyłam na wizytację trzech nowoczesnych amerykańskich przetwórni mięsa drobiowego i wieprzowego. Takie wyjazdy są stałym elementem mojej pracy konsultanta w przemyśle spożywczym. Moim zadaniem jest kontrola, czy zakłady działają zgodnie z prawem i nie naruszają żadnych przepisów. Przyglądam się wszelkim świadectwom złego obchodzenia się ze zwierzętami, niewłaściwej pracy maszyn i wykroczeń pracowników. Jestem ceniona za mój sposób patrzenia na zagadnienia. Nawet najdrobniejsze podejrzane szczegóły od razu przyciągają moją uwagę. Umiem dostrzec nawet tak pozornie błahe rzeczy jak zwisający kawałek sznurka, który może spowolnić przeładunek krów na rampie i spowodować kosztowne opóźnienia. W pewnym zakładzie przetwórczym moją uwagę przykuło coś zupełnie innego. Dotychczas niemal każdy zakład, w którym pracowałam lub udzielałam konsultacji, wykorzystywał maszyny produkowane w Stanach Zjednoczonych. Części były rodzime i zawsze byli na miejscu robotnicy umiejący zainstalować nowe podzespoły i naprawić wszelkie usterki. W tym miejscu całe wyposażenie było zupełnie nowe. Wszystko piękne, wykonane starannie z lśniącej nierdzewnej stali, z wieloma skomplikowanymi elementami ruchomymi. Patrząc na ten sprzęt, wyobrażałam sobie wykwalifikowanych i dobrze opłacanych pracowników, którzy go zaprojektowali i zainstalowali. Potem jednak odkryłam, że został on przywieziony kontenerowcem w ponad stu kontenerach z Holandii.

Reklamy


Stałam na wysokiej platformie, kontemplując wszystkie te taśmociągi, i zawołałam sama do siebie: „A więc my już takich rzeczy nie umiemy robić!”. Jest to cena, jaką płacimy za usunięcie z naszych szkół wszystkich przedmiotów praktycznych, takich jak warsztaty, obróbka metalu, rysunek techniczny lub mechanika samochodowa. Dzieci, które powinny wyrosnąć na projektantów i wykonawców takich urządzeń, uchodzą za słabych i leniwych uczniów i często trafiają do szkolnictwa specjalnego. Wiele z tych dzieci to po prostu osoby myślące wizualnie, które zostają odrzucone, gdyż obecne programy szkolne preferują uczniów myślących werbalnie i linearnie, którzy dobrze wypadają na testach. Przedmioty praktyczne, w których ci „słabi uczniowie” mogliby zademonstrować swe wielkie zdolności, zniknęły.


Drugie olśnienie dotknęło mnie w tym samym roku przy okazji zwiedzania Teatru Steve’a Jobsa w siedzibie Apple’a w Cupertino. Budynek ma wygląd perfekcyjnego szklanego dysku pochodzącego z innej galaktyki. Jego wysokie na 670 centymetrów ściany zrobione są z samego szkła. Nie ma żadnych struktur wspierających. Przewody elektryczne, zraszacze, systemy dźwiękowe i alarmy ukryte są w łączeniach szklanych paneli. To coś niebywałego! Jak często mi się zdarza, gdy coś mnie zafrapuje, zaczęłam zgłębiać temat, by jak najwięcej do wiedzieć się o tym budynku. Dach opiera się na szklanych ścianach, a producentem szkła jest niemiecka firma Sedak, lider w produkcji wielkoskalowych tafli szklanych. Fantastyczny lekki dach z włókien węglowych został przywieziony z Dubaju. Szklana okładzina i dach zostały zaprojektowane, wyprodukowane i zainstalowane przez włoską firmę Frener & Reifer. Gmach był pusty, gdy go zwiedzałam. Stanęłam pośrodku hallu i jeszcze raz zawołałam: „My już takich
rzeczy nie umiemy robić!”.


Zdałam sobie szybko sprawę, że te dwa przykłady nie są wyjątkowe. Stanowią one symptom radykalnej przemiany w przemyśle amerykańskim. Wiosną 2021 roku w innej przetwórni wieprzowiny natknęłam się na zupełnie nowe urządzenia do krojenia i pakowania mięsa sprowadzone z Holandii, Danii i Włoch. Parę tygodni później w branżowym piśmie przemysłu mięsnego znalazłam wielką rozkładówkę o urządzeniach produkowanych przez pewną holenderską firmę. Niewątpliwie dokonywała się jakaś zasadnicza zmiana w amerykańskiej inwencji.


Są trzy główne przyczyny utraty istotnych kompetencji technicznych. Po pierwsze, osoby o umiejętnościach fachowych nie są zastępowane w tym samym tempie, w jakim odchodzą z rynku pracy. Po drugie, ustąpiliśmy innym krajom w produkcji nie tylko prostych wyrobów takich jak odzież, zabawki lub sprzęt domowy, ale również towarów zaawansowanych (około 30 procent iPhone’ów produkują Chiny). Po trzecie – i to szczególnie leży mi na sercu – odrzucamy osoby myślące wizualnie. Kiedy nie wspieramy talentów i zdolności osób myślących inaczej, nie odnosimy korzyści z ich sposobów uczenia się i myślenia, które mogą wzbogacić społeczeństwo. Spróbujmy wyobrazić sobie świat bez artystów, projektantów lub wynalazców; bez elektryków, mechaników, architektów, hydraulików lub budowniczych. Wszystko to są osoby myślące wizualnie – i często żyjące obok nas – których wyjątkowego wkładu nie rozumiemy, nie pielęgnujemy i nie doceniamy. Książkę tę napisałam między innymi z tego powodu, że utrata umiejętności, jaką przeżywa mój kraj, przeraża mnie. A łatwo można by jej zapobiec, gdybyśmy nie odrzucali tych właśnie ludzi, którzy mogliby nas ocalić.


Wielu ludzi nie rozumie do końca działania swego umysłu. Podobnie zresztą jak większość naukowców. Zacznę od opisu, co wiemy o myśleniu wizualnym i o tym, jak ono działa, w sposób, który będzie przekonujący zarówno dla osób myślących wizualnie, jak i dla pozostałych. Na tej podstawie spróbuję rozpo- znać, co robimy nie tak jak należy w naszym systemie edukacyjnym – od narzucania zuniformizowanego programu nauczania po poleganie na krzywdzącej i przestarzałej metodzie weryfikacji wiedzy, a gdzieś po drodze odrzucanie utalentowanych dzieci na szkodę wszystkich. Okazuje się, że algebra jest barierą uniemożliwiającą niektórym uczniom ukończenie szkoły średniej lub uzyskanie dyplomu technika szkoły policealnej. Istnieją osoby myślące wizualnie, które umieją wymyślać urządzenia, ale nie potrafią rozwiązać równania z jedną niewiadomą. Takich uczniów odrzucamy. Potem przyjrzymy się temu, jak kryzys edukacyjny przeradza się w kryzys bezrobocia lub pracy dorywczej, który wzmacnia nasze przesądy na temat szkół zawodowych i policealnych. Zgadzamy się ogólnie, że konserwacja i modernizacja infrastruktury są bardzo ważne, lecz czy dajemy temu wyraz, wyszukując, zachęcając i szkoląc budowniczych, spawaczy, mechaników i inżynierów? Innymi słowy, gdzie się podziały nasze pomysłowe złote rączki? […]

Czym jest myślenie wizualne?

W roku 1947, gdy się urodziłam, lekarze jeszcze nie diagnozowali autyzmu u dzieci podobnych do mnie. Przejawiałam wszelkie zachowania kojarzone obecnie ze spektrum autyzmu, między innymi brak kontaktu wzrokowego, napady gniewu, izolację społeczną, nadwrażliwość na dotyk i pozorne niesłyszenie. Jednym z głównych objawów był bardzo powolny rozwój mowy, który sprawił, że neurolog, który mnie zbadał, gdy miałam dwa i pół roku, stwierdził „uszkodzenie mózgu”. Wiem teraz, że wiele zachowań z tamtego okresu (napady gniewu, mechaniczne odgłosy, krzyk i gryzienie) miało związek z moją frustracją na tle niezdolności do mówienia. Na szczęście wcześnie zastosowana terapia mowy w końcu pozwoliła mi mówić, ale nadal nie miałam pojęcia o tym, że nie wszyscy są tacy jak ja lub że można ludzi z grubsza podzielić na dwie kategorie: tych, którzy myślą obrazami albo schematami (poniżej wyjaśnię różnicę między tymi podgrupami), oraz tych, którzy myślą słowami.


Myślenie oparte na słowach ma charakter sekwencyjny i liniowy. Osoby myślące werbalnie rozumieją rzeczy tak, jak one kolejno się zjawiają, dlatego często dobrze radzą sobie w szkole, gdzie nauka ma przeważnie strukturę sekwencyjną. Rozumieją pojęcia ogólne i mają dobrze rozwinięty zmysł czasu, choć niekoniecznie dobrze rozwinięty zmysł kierunku. Osoby myślące werbalnie w dzieciństwie prowadziły wspaniale zorganizowane segregatory, a na pulpitach ich
komputerów widnieją równiutkie rzędy folderów przeznaczonych dla poszczególnych projektów. Osoby werbalne nie mają trudności z wyjaśnianiem kroków, które je doprowadziły do danego rozwiązania lub postanowienia. Cicho do siebie mówią, co nazywamy także mową wewnętrzną, i w ten sposób organizują swój świat. Z łatwością piszą maile i prowadzą prezentacje. Wcześnie zaczynają mówić i nigdy nie przestają.


Osoby werbalne dominują na ogół w rozmowie, są nadzwyczaj zorganizowane i towarzyskie. Jest oczywiste, że będą odczuwały pociąg do bardzo „widocznych” profesji, w których dużą rolę odgrywa łatwość w posługiwaniu się językiem: nauczycieli, prawników, pisarzy, polityków, administratorów. Każdy zna takie osoby. Wszyscy redaktorzy moich książek są osobami myślącymi werbalnie. Zauważyłam, że zdecydowanie wolą pracę sekwencyjną, co oznacza, że
mają liniowy sposób myślenia, który wymaga łączenia myśli w ciągi „początek-środek-koniec”. Kiedy moja obecna redaktorka otrzymała ode mnie kilka rozdziałów tej książki nieułożonych w kolejności, nie bardzo wiedziała, co z tym zrobić. W umyśle jej nie tworzyła się żadna całość. Obrazy można na różne sposoby ze sobą kojarzyć, ale zdania muszą następować jedno za drugim. Dla mojej redaktorki nie ma logiki bez werbalnego porządku, dlatego zmusiła mnie do przedstawienia myśli w spójnym następstwie, które ona mogłaby zrozumieć.

Reklamy


Osoby myślące wizualnie widzą zaś okiem swego umysłu pewne obrazy i umieją je szybko kojarzyć. Na ogół lubią mapy, malowidła, labirynty i nie potrzebują często żadnych wskazówek. Niektóre osoby myślące wizualnie są zdolne zlokalizować miejsce, w którym znajdowały się tylko raz w życiu, ponieważ ich wewnętrzny GPS zapisał wizualne punkty orientacyjne. Takie osoby często zaczynają późno mówić i niezbyt radzą sobie w szkole z tradycyjnymi metodami nauczania. Algebra bywa dla nich postrachem, gdyż właściwe jej pojęcia są abstrakcyjne i nie dają wystarczająco dużo konkretnego materiału do wizualizacji. Dobrze zaś radzą sobie z arytmetyką, o ile wiąże się bezpośrednio z praktycznymi zadaniami takimi jak budowanie lub składanie różnych elementów. Podobne do mnie osoby myślące wizualnie pojmują bez trudu działanie urządzeń i lubią mieć z nimi do czynienia. Ich mocną stroną jest rozwiązywanie problemów, lecz czasami wydają się nieprzystosowane społecznie.


Gdy jako doktorantka biologii zwierząt na Uniwersytecie Stanu Arizona podejmowałam badania nad zachowaniem zwierząt, jeszcze nie wiedziałam, że nie wszyscy ludzie nie myślą obrazami. Było to we wczesnych latach siedemdziesiątych, miałam dwadzieścia parę lat i myślenie oparte na słowach pozostawało dla mnie językiem obcym. Pierwszy przełom, który mnie prowadził do zrozumienia, że istnieją różne sposoby myślenia, wydarzył się, gdy zastanawiałam się nad tym, dlaczego krowy niekiedy uparcie stają, idąc po rampie. Wiele już razy mówiłam i pisałam o tym doświadczeniu: odkrycie to zdefiniowało moje podejście do pracy ze zwierzętami i dało impuls do mojej kariery naukowej.


W tamtych czasach osoby pracujące z bydłem poganiały zwierzęta okrzykami, szturchnięciami lub delikatnymi elektrowstrząsami. Aby lepiej się wczuć w to, co czuje krowa, sama stanęłam na rampie dla bydła. Tak zdałam sobie sprawę z czynników, które mogą zakłócać przeładunek: poruszające się cienie, smugi światła słonecznego, rozpraszające przedmioty takie jak zwisające łańcuchy albo nawet coś tak banalnego jak sznurek rozwieszony nad rampą. Dla mnie wejście na rampę było czymś oczywistym, lecz pracownikom przeprowadzającym bydło nawet nie przyszło to do głowy, a niektórzy mieli mnie za wariatkę. Na początku mojej pracy przyjmowanie punktu widzenia krowy wydawało się pomysłem radykalnym, niemniej potem stało się znakiem rozpoznawczym mojego podejścia do wszystkich zwierząt. Przez wiele lat pracowałam w przemyśle przetwórstwa mięsnego z myślą o poprawie sposobu obchodzenia się z bydłem, jak również udzielałam konsultacji ogrodom zoologicznym i innym instytucjom na temat rozmaitych zagadnień związanych z zachowaniem zwierząt. Gdy o tym pisałam w książce Myślenie obrazami, byłam przekonana, że mój związek ze zwierzętami, zwłaszcza z gatunkami wykorzystywanymi jako pokarm przez inne zwierzęta – takimi jak bydło – musi mieć coś wspólnego z moim autyzmem. Sądziłam, że wspólny jest nam instynkt ucieczki wobec zagrożenia. Rozumiałam lęk tych zwierząt. Do pewnego stopnia bardziej identyfikowałam się z nimi niż z ludźmi.


Ostatecznie zdałam sobie sprawę z tego, że w moim myśleniu wizualnym jest składnik, który mi daje umiejętność widzenia rzeczy niedostrzeganych przez innych. Zazwyczaj zauważam szczegóły, które w jakiś sposób nie pasują, są nie na miejscu lub wskazują na pewne wady, niekiedy bardzo groźne, i o świadomości tej więcej opowiem w rozdziale o katastrofach. Nie było to tak, że po prostu wypatrzyłam smugę światła słonecznego czy łańcuch przy rampie; rzeczy te same z wielką gwałtownością rzuciły mi się w oczy. Kiedy wchodzę do jakiegoś pomieszczenia, od razu widzę, jeśli coś jest nie tak, w podobny sposób jak osoba myśląca werbalnie widzi przecinek w niewłaściwym miejscu lub literówkę. Jeżeli coś nie znajduje się na swoim miejscu lub choćby trochę się kłóci z otoczeniem, przyciąga gwałtownie moją uwagę.
Okazuje się, że zdolność ta ma korzenie zarówno w autyzmie, jak i w myśleniu wizualnym. Laurent Mottron, psychiatra z Uniwersytetu Montrealskiego, zajmujący się neurobiologią poznawczą i autyzmem, pracował wraz z Sylvie Belleville z wieloma osobami w spektrum autyzmu. Ich badania obejmowały także umiejętności przetwarzania percepcyjnego. W jednym badaniu naukowcy poddali serii testów pacjenta o inicjałach E.C., który był sawantem (o sawantach powiemy więcej w jednym z dalszych rozdziałów). E.C. umiał z pamięci rysować obiekty z zachowaniem doskonałych proporcji i uwzględnieniem ogromnej liczby szczegółów przestrzennych. Mottron stwierdza: „Wiemy, że osoby autystyczne wykrywają drobne zmiany w swoim otoczeniu szybciej niż inne osoby i że koncentrują się na detalach morfologicznych”. Później Mottron przeprowadził także inne badanie osób myślących wizualnie lub werbalnie, wykorzystując bardziej złożone zadania wizualne w celu określenia, jak u jednych i u drugich
funkcjonuje percepcja. Ponownie okazało się, że percepcja wizualna odgrywa „znacznie istotniejszą rolę w tym, jak osoby autystyczne postrzegają świat”.


Uta Frith, psycholożka rozwoju, dzięki swoim pionierskim badaniom utorowała drogę przekonaniu, że autyzm jest stanem poznawczym, a nie następstwem wychowywania dzieci przez „oziębłe” matki. W jednym ze swych wczesnych eksperymentów prowadzonym z Amittą Shah Frith porównywała to, w jaki osoby autystyczne, „normalne” oraz intelektualnie upośledzone radzą sobie z zadaniem, w którym należy ułożyć kolorowe klocki w różne wzory. Uzyskany wniosek jest taki, że osoby autystyczne „niezależnie od wieku i zdolności radzą sobie lepiej niż grupa kontrolna”.


Nie sądzę, że weszłabym na tę rampę, gdybym nie była osobą myślącą wizualnie. Chciałam spojrzeć na świat z punktu widzenia krowy. Dla mnie była to najbardziej naturalna reakcja. Jak powiedziałam, wtedy jeszcze sądziłam, że wszyscy myślą w taki sam sposób jak ja – za pomocą ciągów skojarzonych ze sobą fotorealistycznych obrazów, czyli krótko mówiąc, takich swoistych trailerów, które rozgrywają się tylko w mojej głowie. Podobnie jak osoby myślące werbalnie z trudem rozumieją osoby myślące wizualnie, takie jak ja, trudno mi było pojąć, że te pierwsze w ogóle istnieją. Nie znałam wyników badaczy takich jak Mottron i Frith. Nigdy nie przyszłoby mi do głowy, że można kwantyfikować i badać myślenie wizualne lub że istnieje sama nazwa na to zjawisko. Od tamtego czasu wiele się zastanawiałam nad tym, jak to było możliwe… ~ Temple Grandin, Piękne umysły… 2020

Fragment książki:

fot. the-art-of-autism.com

#arkusz #ASD #Asperger #AspieZaklinaczka #autyzm #dostosowanie #edukacja #emocje #grupa #IPET #komunikacja #lekcja #logopedia #metody #MikiLittleAspie #motoryka #mowa #pedagog #percepcja #program #przedszkolak #przedszkole #psycholog #rewalidacja #scenariusz #scenariusze #sensoryka #SI #sposoby #społeczne #szkoła #terapia #uczeń #umiejętnościspołeczne #uwaga #uważność #wskazówki #ZA #zabawa #zaburzenia #zajęcia #ZespółAspergera #zmysły #ćwiczenia Autyzm

Reklamy
Reklama

Reklamy

Skomentuj

Proszę zalogować się jedną z tych metod aby dodawać swoje komentarze:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

%d blogerów lubi to: