Niedziela, 01.11.2015
Jedziemy nad nasze jezioro/staw, nikt nie wie chociaż bardziej staw. Mamy hot dogi i pstrągi na grilla. Słońce i błękit nieba. Czegóż więcej chcieć. Chłopcy wypuszczeni z auta wrzeszczą i biją się kijami znalezionymi natychmiast pod nogami.
Idziemy na spacer wokół jeziora/stawu. Zostaję w tyle, testuję nowy aparat…
Kaczki nie chcą się przywitać, mówiłam żeby się nie bały, że można myśleć po swojemu…
Ale i tak się spłoszyły…
Kaczki to kaczki…
Kaczor, też…
Ta ścieżka nigdy mi się nie znudzi…
Ta też…
Na koniec grill na tarasie i małe opalanko…
Dziękuję Wanderratte za „lemingi” – skradłam je.
Mam sentyment do stawów, i parków. Mam też te ulubione, a pierwsza ścieżka wygląda przecudnie.
PolubieniePolubienie
Dziękuję.Jestem szczęściarą, mieszkamy tam przez całe lato, wokół jeziora/stawu rozciąga się las, a dalej bagna, niestety we wrześniu wracamy do miasta/blokowiska – cios. I po sentymentach… 🙂
PolubieniePolubienie
Rzeczywiście jesteś szczęściarą. 🙂 Ale liczą się powroty. 🙂
PolubieniePolubienie
Tak, tylko nasze są jak zrzuty – wybuchowe i bolesne. Jak zderzenie z betonem. Te powroty, oczywiście 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ale to chyba zależy powroty gdzie/ dokąd…
PolubieniePolubienie
Bardzo ładne miejsce.
A jaki aparat sobie kupiłaś?
PolubieniePolubienie
Nikon COOLPIX P610 – nie znam się na tym zupełnie. J. mi kupił/wybierał – prezent. Chciałam, żeby nie było za dużo ustawiania… Cóż – dla mnie „mało” to i tak, za dużo. Biegałam i cykałam jak rozpuszczony dzieciak, kiedyś się skupię i nauczę jak należy… może 🙂
PolubieniePolubienie