Wspólne wakacje są ekscytujące. Nie możemy się doczekać wyjazdu i podróży pełnej przygód. Wizualizujemy sobie wspaniałe miejsca: morze, góry, jeziora, lasy. Słońce na twarzy i rozczulające zachody słońca. Wyobrażamy sobie czas odpoczynku i sielanki. To wszystko pomaga nam przetrwać niedogodności podróży. Morskie fale zrekompensują upał i korki…
Niestety dla autystycznych dzieci podróż może być trudna. Wyjazd i szybko zmieniające się środowisko to nowe doświadczenie, które często może powodować stres, a pocieszanie typu „uspokój się będzie fajnie” na niewiele się zdają. Nie wiele wskórają obietnice jeśli nie przygotujemy ich umysłów na zmiany.
Ze starszym autystycznym synem jeździliśmy nawet do Chorwacji, przesypiał całą podróż. Z młodszym już nie było tak słodko. Był nadreaktywny. Miał zaburzenia sensoryczne. Nie mógł wytrzymać na tylnym siedzeniu. Upał mu doskwierał. Nie lubił siedzieć w foteliku. Nie działały na niego kolorowe gadżety. Gry na na smartfonie skutkowały wymiotami. Bolał go żołądek. Marudził. Na chwilę pomagała tylko Smecta. Podróż spędzałam obok niego, na tylnym siedzeniu. Odwracałam jego uwagę od „bolesnych doznań”: czytałam ulubione książki, śpiewaliśmy ulubione piosenki, wręczałam ulubione lizaki w chwilach wybuchu. Robiliśmy długie postoje. Kiedy polubił morskie fale – z roku na rok podróże zaczynały sprawiać mu przyjemność. Dzisiaj nie może doczekać się wyjazdu… Wszystko się zmieniło.