Środa, 27.12.2017
No i po, minęło i koniec. Jesteśmy na bagnach. Jezioro ubiera się w miodowe kolory a dni przypominają raczej wiosnę niż zimę. Janek już od rana w pracy a ja w domku z Piotrkiem i Staśkiem. Święta minęły szybko wraz z kilkoma kłótniami i jedną poważną awanturą przeciąganą na dwa dni. Nie cierpię tego okresu. Została choinka, obrus z reniferami, lampiony i niesmak po przygryzaniu języka przy stole.
Teraz naprawdę jest spokój i będzie mam nadzieję do nowego roku. Piotrek wybiera się z kumplami na Sylwestra, więc dopadną mnie dodatkowe stresy, ale później. Dwie jedynki na półrocze – jeszcze niepoprawione. Sytuacja podbramkowa ale nie do końca przesądzona, jednak to dziwne uczucie.
Nie mam planów na kolejne dwa dni. Może uda mi się sfotografować parę kruków, która mieszka gdzieś po drugiej stronie stawu… i przeczytam zaległe książki. Jest dobrze, można odpocząć. To będzie dobry dzień.