Piątek, 16.06.2017
9:10. Po obchodzie wokół stawojeziora – kawa z pozostałych sprzed dwóch tygodni ziarenek wygrzebanych z dna metalowej puszki smakowała jak chorwackiej kawiarence przy plaży. Zawsze czegoś zapominamy w tych krótkich podróżach. Wrzeszcząc na siebie zajadle dopóki Piotrek nas nie uspokoi. Ale nie szkodzi Janek pojechał do pracy, kupi wracając. Zanosi się na deszcz, chociaż ptaki są tak głośne, że nie chce się wierzyć. „Powietrze ciężkie i lepkie” i cisza, namioty nad jeziorem dalej rozbite, niepasujące do krajobrazu czerwone i pomarańczowe półkule. Zostaną po nich tylko pogniecione puszki po tanich piwach. W nocy była nawałnica. Nikomu nie chce się stąd wyjeżdżać nawet jeśli ma znowu padać. Ale wędkarzy nie widać. Czapla wydała z siebie głośny, przenikliwy ryk. Bagniak ją znowu zdenerwował, są za blisko…
Cztery nieodebrane. Znowu. Jak jestem na bagnach – nienawidzę telefonu. Trucie, pierdoły, głupoty, zawracanie d* . Ptaki mi płoszą.
Ale to Janek. A więc dobra albo zła wiadomość. Dobra.
Dzwoniła wychowawczyni Piotrka. Są wyniki testów gimnazjalnych. Z takimi wynikami może iść spokojnie do ogólniaka! Z polskiego chyba 93%, z angielskiego podobno bardzo dobrze i rozszerzona część też… I historia dobrze! Gorzej z matmy bo chyba 48% ale reszta super – sprawdźcie szybko – ja nie mogę, mamy urwanie…
Sprawdzam. Uciekł internet (bagna, las). Stasiek wie co robić – to przez kabel od rutera – za moment naprawi. Naprawił. Na Librusie – nic. Na stronie szkoły – stronka do logowania. Piotrek wezwany natychmiastowo z poddasza loguj się!.
– Muszę umyć ręce.
Umył. Hasło nieprawidłowe już trzeci raz… Gdzie masz hasło! W zeszycie do informatyki. Zeszyt w domu… Dom 20 km stąd. Świetnie. Piotrek walczy z komórką… z kimś pisze…
– Można dzisiaj odebrać w gimnazjum, sala 28.
Ale nie ma komu.
Znowu dzwoni Janek.
– I co, i co?
– I nic, i nic. Oddzwonię, jak coś już…
Ale dalej nic.
Jajecznica nam się pali… Jasny gwint! Nie mamy auta… Nie ruszymy się stąd.
Telefon do Janka.
– Do szkoły nie zdążę, zabiorę zeszyt z domu wracając… Zabiję go! Miał pamiętać wszystkie hasła!
Piotrek: – Po co mam pamiętać skoro zapisałem w zeszycie do informatyki…
A, zapomniałam o balu gimnazjalnym. Piotrek powiedział, że było super. Bawił się podobno świetnie. Niestety nie robił zdjęć, bo mu się nie chciało. Tańczył z dziewczynami… Pokazał zdjęcia dziewczyn, które mu wysłały, ale księżniczki… no, no. Na pytanie jak było? Odpowiedział: – Super! I tyle w tym temacie. Nasza rozmowa przybrała formę przesłuchania i znudziło mi się po 2 min…
Myślę sobie, że sprawy jak na razie nabierają dobrego obrotu. Mam nadzieję. Ale zawsze jest ale, które siedzi mi na plecach i dusi w nocy, objawiając się w snach obrazami Beksińskiego. Biedna Pani Beksińska…