Kupiłam Staśkowi na Mikołaja książkę z cyklu „Dziennik Cwaniaczka: Biała gorączka” autorstwa Jeff’a Kinney’a. Stasiek lat 9 usposobienie typu: „nie usiedzę w miejscu nawet 5 minut i możesz niechcący dostać czymś w głowę może to będzie miecz, a może zabawkowy topór”. Raczej nie jest fanem moralizatorskiej literatury. Przy nim zawsze muszę dłużej pogłówkować nad książką, która naprawdę go zainteresuje. I udało się:
„Sobota
Na ogół ludzie nie mogą doczekać się Gwiazdki, ale ja w okresie między Świętem Dziękczynienia a Bożym Narodzeniem chodzę cały roztrzęsiony. Rodziców w sumie niespecjalnie obchodzi, co robicie przez jedenaście miesięcy. Jeśli natomiast podpadniecie im na ostatniej prostej, macie przechlapane […]
W tym miejscu rysunek choinki z prezentami, w których buszuje sepleniący Manny (najmłodszy z trzech braci, jest jeszcze starszy Rodrick okropnie wredny ale nie ma go na tym rysunku), średni Greg Heffley – autor dziennika podnosi najmniejszą paczuszkę, przy nim stoi tata i mama, która mówi: Może dostałbyś więcej prezentów, gdybyś nie dokuczał braciszkowi w zeszłym tygodniu.
Bycie dobrym dzieckiem przez miesiąc to nie na moje nerwy. Sprawdziłem – daję radę góra sześć do siedmiu dni. Dlatego tym, którzy oczekują, że będę „grzeczny” już od Święta Dziękczynienia , proponuję, aby przenieśli je na tydzień przed Gwiazdką…”
Gdybyście widzieli minę Staśka, teraz musimy czytać codziennie a gdy ostatnio mi się nie chciało – sam przeczytał 50 stron.
Książka napisana jest jak dziennik, autor przeplata tekst zabawnymi rysunkami. Strony przypominają kartki zeszytu w linię co sprawia, że „podgląd strony” jest bardzo przejrzysty. Dziecku łatwo zrozumieć o co chodzi w przedstawionych historyjkach Myślę, że dzięki temu cykl Dzienników Cwaniaczka jest taki ciekawy, zrozumiały i pełen humoru. A część pt. Biała gorączka to dobra opcja na Gwiazdkę (24,90 zł).