Stasiek całą drogę marudził. Był zły, chciał zostać w domu. Piotrek się nie opierał. Gdy choć jeden się nie opiera, jest dobrze. Jest nadzieja, że cały misterny plan nie pójdzie na marne. I nie poszedł…
Są bańki jest radość. Nie mogliśmy przez godzinę odciągnąć od nich Staśka. Naprawdę skakał z radości a jeszcze przed chwilą wył z nerwów.
Wrocławski rynek rozbłyskiwał lampkami i pachniał grzanym winem…
Piotrek kupił sobie krótki nożyk a Stasiek, zamiast miecza wybrał…
Gdy już miał topór, mogliśmy spokojnie pospacerować. Ucierpiało paru ludzi ale Stasiek szybko biega…
My mogliśmy spokojnie wypić grzańca… A bańki były naprawdę magiczne.