
16% uczniów III klas szkół ponadgimnazjalnych przyznało, że używało dopalaczy. – Badanie Instytutu Psychiatrii i Neurobiologii z 2011 roku. Od tego czasu wyrosło już nowe pokolenie użytkowników.
Jak twierdzi Joanna Cieśla w swoim artykule pt. „Mocarz umysłów” ( Tygodnik Polityka), W Łochowie na Mazowszu, powiat węgrowski, na 7 tys. mieszkańców bierze, lekko licząc, ze 100 osób. Większość z gimnazjów albo tuż po – w liceum, technikum – mniejszość to pracujący, po dwudziestce. Wykańczający Ślązaków „Mocarz” tu nie dotarł, nawet nie wiedzieli o zatruciach. – Nie poszło im, bywa, pech – kwitują. Na nich też mogło trafić, bo przecież bierze się, jak leci – nielegalne, półlegalne, nowe, stare. Hasz (50 zł, marihuana (40 – 50 zł), amfetamina (50 zł), mefedron (60 zł – do wąchania, podobny do amfetaminy, krócej trzyma i mocniej jak mówią – napier … ), baka (30 zł – do palenia jak papieros albo w fifce, wysuszone, pokruszone listki, pakowane w foliowe torebeczki – podobna do marihuany, tylko mocniejsza), „Czeszący Grzebień” (50 zł – też do palenia, intensywnie zielony, czysta chemia – ale „masz tysiąc myśli na sekundę, wszystko rozkminiasz”), rzadziej pigsy – „Mitsubishi”, „Superman” i „Gwiazda Dawida” (10 – 15 zł, na bazie LSD i można je do niego porównać, wszystkie mocno ryją banię”).
Stacjonarnie kupuje się rzadko. Najczęściej przywożą dilerzy z Tłuszcza, Wołomina. Kupuje się też w Internecie, na specjalnych stronach, których adresy kolportuje się – żadne tam Allegro. Jest aukcja – bluza z grubą albo podwójną podszewką, golf z kołnierzem. Wychodzi trochę drożej niż od dilera. No i czasem trzeba się naszukać. Może być pod podszewką, wszyte pod metkę. Albo w wewnętrznej stronie wszyta jest kieszonka i tam jest włożone. Tych rzeczy nie nazywa się jakoś wprost, tak jak maryśkę. W ogóle się o tym nie mówi.
W Łochowie bierze się tylko w swojej grupie, wszyscy wiedzą ale mało kto gada. Na osiedlowym placu zabaw wieczorem. W lasku, w parku, na ławeczce […] Ale najczęściej bierze się zwyczajnie, w domu, na domówkach. Jak jest wolne – piątek po szkole, sobota ewentualnie w tygodniu, wieczorem. Faza łapie szybciej i o godzinę – dwie dłużej trzyma niż np. po trawie. Lepiej się bawisz, luzujesz, śmiejesz się z byle czego, choć czasem tracisz orient. Damian: – To była domówka u koleżanki, druga liceum. Stał się agresywny, wrzeszczał, wszyscy sąsiedzi słyszeli. Baliśmy się, że będzie przypał, że może zbić naczynia, szybę, pobić kogoś. Koniecznie chciał iść na ulicę, musieliśmy trzymać go siłą. Przeszło dopiero za kilka godzin.
Jak się bierze, trzeba tylko uważać na rodziców – po oczach zaraz widać. No i trzeba hamować się z jedzeniem, bo megagłód to pierwszy objaw, że się brało. A gdy jakiś dopalacz z mocno podziała, trzeba powiedzieć rodzicom, że się wracało do domu, ale jakieś karki próbowały skroić z komórki. Więc się wszyscy schowali u kolegi i teraz przeczekują.
Adam: – Nie wiem czy dopalacze uzależniają, bo ja wziąłem dwa razy i jakoś nie mam, że chciałbym znowu, że się nie mogę doczekać. Zapaliłem, było fajnie i tyle. Ale większość moich kolegów musi wziąć co trzy, cztery dni, a jak nie wezmą, to mają gorsze dni, są źli, nie w humorze . . . (J. Cieśla)
Wracając do Mocarza – z dalszej części artykułu dowiadujemy się, że tak naprawdę nie wiadomo czym zatruły się ofiary „Mocarza”. I czy w ogóle zaszkodził im „Mocarz”, bo jak się okazuje, na rynku były w tym czasie dwa produkty pod tą nazwą. Ponoć można byłoby to zbadać dopiero wtedy gdyby działał w Polsce zintegrowany system informacji toksykologicznej . . .
Podoba mi się pogląd Jakuba Żulczyka (pisarz), który w swoim art. pt. „Powstrzymać Mocarza”, stwierdza: sama rzeczywistość jeszcze nigdy nie była tak dragowa jak teraz; jeszcze nigdy haj, odcięcie, reset, nie były tak bardzo potrzebne ludziom, którzy jeszcze nigdy nie byli tak bardzo przekarmieni (znarkotyzowani) z jednej strony wszelakimi obietnicami samorealizacji, samoudoskonalania, z drugiej – wielkim lękiem i niepewnością, tego co wydarzy się za tydzień, za parę dni, za godzinę. Znaczna część populacji na zmianę stymuluje się i uspokaja, chyba nie da się dzisiaj przeżyć codzienności bez rozkręcania się na 150% normy i nie da się tak po prostu z tego rozkręcania zejść, zmienić biegu na niższy. Do tego potrzebna jest jakaś pomoc (służy do tego m.in. ekstremalnie niebezpieczny, przepisywany przez internistów narkotyk o nazwie Xanax […] Może wielu ludzi nie jest ćpunami sensu stricto, ale – zapętleni w prace, kariery bądź ich smutny brak, w magmę serwisów społecznościowych, kompulsywnie używających mediów – zachowują się i żyją jak ćpuny. A ci, którzy chcą im cokolwiek sprzedać – od nowych butów, przez kurs jogi, po gruntowną rekonstrukcję osobowości za pomocą coachingu, terapii etc. – posługują się językiem dilera; obiecują kop, iluminację, haj. Zmianę siebie w lepszego siebie, w supersiebie.
Tak więc, moi drodzy, nie dziwcie się, że gdy rzeczywistość tak wygląda, ćpają przede wszystkim dzieciaki. Ćpają ich ulubieni wykonawcy, ćpają ich koledzy, gdy tata przychodzi z pracy, wygląda jak ćpun, i podobnie nad sobą nie panuje, gdy pojawiają się problemy […] A nawet jeśli znikną dopalacze, dzieciaki będą dalej ćpać. Będą ćpać narkotyki nielegalne i półlegalne. Będą ćpać oczywiście alkohol. Będą ćpać leki, te na receptę i te zdobyte pokątnie. Dzieciaki będą ćpać, bo teledyski ich ulubionych małoletnich piosenkarek zawsze będą wyglądały jak rozedrgana, narkotykowa faza. O tych fazach będą piosenki ich ulubionych raperów, jak rzeczona faza będzie wyglądać przeznaczona dla nich reklama butów. Będą ćpać bo szeroko pojęta kultura już nie wytrzeźwieje. – Autor książki „Radio Armagedon”, której bohaterowie, młodzi ludzie, poza próbami zdemontowania współczesności zajmują się głównie braniem narkotyków?
źródło: Joanna Cieśla, współpraca: Violetta Krasnowska, Olga Podgórska – fragmenty art. pt. „Mocarz umysłów”, Polityka nr 30 (3019), 22.07 – 28.07.2015
Jakub Żulczyk: „Powstrzymać Mocarza”, Polityka nr 32 (3021), 5.08 – 11.08. 2015