Oglądając wczoraj TV reportaż o urzędniczkach NFZ skarżących się na mobbing w pracy, pomyślałam, że moje życie to jeden wielki mobbing. Doświadczam go nie tylko w pracy ale od całej reszty Świata! Pani urzędniczka opowiadała z płaczem o dramacie swojej pracy; złym traktowaniu, wykorzystywaniu, zastraszaniu i poniżaniu przez bezdusznego szefa . . .
Przepraszam ale wcale mi tej pani nie szkoda. Pani ani reszty pracowników NFZ. Mam gdzieś wasz mobbing, pozagryzajcie się nawzajem. Wasz mobbing to nic w porównaniu do tego co wy nam fundujecie na co dzień. Nie szkoda mi cię droga pani bo ty za tą pracę dostajesz dobre wynagrodzenie. To wynagrodzenie pochodzi między innymi z moich podatków a ja droga pani z waszej pracy nie mam nic. Nic. Choć powinnam jak w innych cywilizowanych krajach czerpać garściami. Wy na temat autyzmu nie wicie nic a moją składką zdrowotną nie gardzicie. Jestem matką autystycznego chłopca, który walczy by utrzymać się w normalnej szkole. To czy nam się uda zależy tylko od nas – czy to nie mobbing!
Nie leczycie mi syna bo nie potraficie a doczytać wam się nie chce, czy to nie mobbing ! Za specjalistów i wszelkie terapie płacę ze swojej kieszeni bijąc się z myślami i z ciągłą niepewnością czy wybrałam właściwie bo efekty tych terapii „mierzę” sama, czy to nie mobbing! Przez waszą niewiedzę musiałam przestudiować całą neuropsychologię dziecka od budowy mózgu do Freudowskiej psychoterapii i jeszcze dalej by móc ćwiczyć przez sześć lat mowę syna i wiedzieć kiedy robić przerwy by mi się nie przemęczył, czy nie spotkał mnie mobbing! Czytając wyznania waszego pracownika, tu cytuję: „To było trudne wyzwanie, ponieważ musiałem w ciągu kilku dni opanować wiedzę na temat chorób serca, zawałów i ich leczenia i dyskutować na ten temat w gronie osób lepiej wykształconych i doświadczonych. . . „[GW Nr86.8419, wtorek 14 kwietnia]. . . „Składaliśmy wnioski o zatrudnienie[dodatkowych osób], ponieważ pracownicy gonili resztkami sił . . .”[GW]. Chyba się rozpłaczę. Panowie dostają za to wynagrodzenie i jeszcze dodatkowych pracowników. So What? A ja musiałam w parę dni podjąć decyzję bez niczyjej pomocy, czy podawać dziecku drogie leki stymulujące pracę mózgu, o których istnieniu a także działaniu nic nie wiedziałam. Musiałam w jeden dzień opanować wiedzę o wpływie farmakologii na mózg małego dziecka a stawka była wysoka bo dotyczyła funkcjonowania mojego syna w społeczeństwie. Bo przecież w Polsce nie leczycie lekami autystów tylko wmawiacie ich rodzicom, że takich leków nie ma. Rozumiem musielibyście je refundować a przy takiej galopującej liczbie nowych „przypadków” byłoby to dla was bolesne. Czy to nie mobbing! Wczoraj odebrałam telefon od pielęgniarki z mojej przychodni, że Piotr ma się stawić na zaległe szczepienia. Dlaczego w tym kraju się nie wie, że autystów nie wolno szczepić; ani autystów ani wszystkich innych dzieci „dotkniętych” neurologicznie. W przypadku Piotrka zakłuci lub uszkodzi to co z trudem odbudowaliśmy drogimi i bolesnymi lekami białkowymi. Teraz kombinuję jak nie zapłacić kary za decyzję o losie swojego dziecka w demokratycznym kraju. Przecież jak po szczepieniu jego mięśnie zwiotczeją a umysł spowolni. To przecież nie zaliczą tego do powikłań poszczepiennych bo by musieli wypłacić mi odszkodowanie. Czy to nie mobing! Wciąż walczymy by Piotrek utrzymał się w normalnej szkole. W podstawówce cały czas sugerowano nam przeniesienie do innej, najlepiej specjalnej placówki. Wychowawczyni w pierwszej klasie udowadniała mi jak bardzo mój syn nie nadaje się do normalnej szkoły wzywając co drugi dzień na rozmowę do szkoły – czy to nie mobbing! Teraz w gimnazjum mój syn jest często tak jak nasza biedna pani z NFZ nękany, zastraszany, poniżany, ośmieszany i bity. Jak to nazwiecie – mobbing! Czy wciąż niedoinformowana lekarka w przychodni pakująca mojemu dziecku we wczesnym dzieciństwie antybiotyki na kaszel zamiast już dawno wysłać nas do pulmonologa i leczyć pulmicortem a nie „uszkadzać” już „uszkodzony” układ odpornościowy. Czemu autystów nie leczy się kompleksowo, przecież przeziębienia i alergie to drugie imię tej choroby. Czy to nie mobbing! Czy to, że Poradnia Psychologiczno- Pedagogiczna w moim mieście nie ma poięcia o autyzmie i zabiera nam tylko niepotrzebnie czas. Mobbing! Fakt, że za wszystkich lekarzy i terapeutów muszę płacić z własnej kieszeni bo ci darmowi się nie nadają- czy to nie mobbing! Czy to, że mój syn wstaje o pół godziny wcześniej niż jego rówieśnicy „bierze” inhalację z pulmicortu „załatwionego” przez kumpla astmatyka bo nam jak twierdzi przychodnia się nie należy. Później jedzie z ojcem na zastrzyk. Dawka jest duża a iniekcja bolesna – drogi lek na stymulację mózgu. Dopiero po tych zabiegach może iść do szkoły. Czy to nie mobinng! Co go spotka dzisiaj w szkole – mobbing! To, że w akcie desperacji zaczęłam hodować szczury bo jak wyczytałam ich „mowa” to też ultradźwięki tak jak „mowa” delfinów, które się właśnie tymi dźwiękami porozumiewają i leczą uszkodzone mózgi dzieci, a na którą nigdy się nie załapiemy bo nie należymy do żadnej fundacji. Czy to nie mobbing!
Niech mi ta pani z NFZ nie płacze, że musi po osiem razy dziennie poprawiać teksty na życzenie wrednego szefa, ja swoje teksty na darmowym blogu poprawiam po piętnaście razy bo pisarz ze mnie marny – a rodzice wciąż pytają. Pani dostaje za swoją pracę dobre wynagrodzenie w budżetówce. Ja mogę jedynie podpytać na fejsie innych autystów co robić dalej z synem. Natomiast szans na realizowanie się z moimi pasjami w nowej lepszej pracy – nie mam. Bo ten czas zabrałabym choremu Piotrkowi.
Mobbing tej pani to przejażdżka kolejką w parku rozrywki. Mobbing dosięgający rodziców niepełnosprawnych dzieci w Polsce to bagno głupoty, złośliwości, niekompetencji, i upokorzeń, który nam się nie skończy gdy popłaczemy sobie w materiale telewizyjnym lub tradycyjnie jak co dzień do poduszki.
[Gazeta Wyborcza, wtorek 14 kwietnia 2015,NR86.8419]