Reklamy
Reklamy
Reklamy

Ile powietrza w sobie pomieścisz? W tej zabawie zwycięży osoba z najmocniejszą siłą wydmuchu. Kathleen Morris bawi się w to z jednym dzieckiem lub z całą grupą. Współzawodnictwo z innymi graczami zachęca do mocniejszego i dłuższego dmuchania i sprawia, że gra jest jeszcze ciekawsza.

Zakres wieku rozwojowego: 5+

Materiały

  • Stoper lub zegarek z sekundnikiem
  • Wiatraczek lub mały, lekki samochodzik
  • Opcjonalnie: papier i długopis

Przygotowanie

  • Powiedz: „Zobaczymy, kto potrafi najdłużej dmuchać”.
  • Opcjonalnie zrób tabelę wyników, tak,a jak ta:
MAMATATATOMEKBASIASZYMEK
Pierwsze dmuchnięcie
Drugie dmuchnięcie
Trzecie dmuchnięcie

Co możesz zrobić razem z dzieckiem

#arkusz #ASD #Asperger #AspieZaklinaczka #autyzm #czytanie #dostosowanie #edukacja #emocje #grupa #IPET #kolorowanie #komunikacja #lekcja #logopedia #metody #MikiLittleAspie #mindfulness #motoryka #mowa #pedagog #percepcja #premium #program #przedszkolak #przedszkole #rewalidacja #rozwój #scenariusz #scenariusze #sensoryka #SI #sposoby #społeczne #SylwiaBagińska #szkoła #terapia #uczeń #umiejętnościspołeczne #uwaga #uważność #zabawa #zajęcia #ZespółAspergera #ćwiczenia

Reklamy
Reklamy



#arkusz #ASD #Asperger #AspieZaklinaczka #autyzm #czytanie #dostosowanie #edukacja #emocje #grupa #IPET #kolorowanie #komunikacja #lekcja #logopedia #metody #MikiLittleAspie #mindfulness #motoryka #mowa #pedagog #percepcja #premium #program #przedszkolak #przedszkole #rewalidacja #rozwój #scenariusz #scenariusze #sensoryka #SI #sposoby #społeczne #SylwiaBagińska #szkoła #terapia #uczeń #umiejętnościspołeczne #uwaga #uważność #zabawa #zajęcia #ZespółAspergera #ćwiczenia

2 odpowiedzi na „Powietrzne zawody – zabawy sensoryczno-logopedyczne”

  1. Awatar Nerd
    Nerd

    „Współzawodnictwo z innymi graczami zachęca do mocniejszego i dłuższego dmuchania i sprawia, że gra jest jeszcze ciekawsza”.

    Jest pewien problem w tego typu podejściu i całym tym stabelaryzowaniu. U niektórych osób autystycznych (nie wiem czy wszystkich) występuje cholernie silnie rozwinięte myślenie strukturalno-schematyczno-systemowe. Próba upakowania całej, otaczającej rzeczywistości w rankingi, liczby i wykształcenie przeświadczenia, że wszystko da się zmierzyć, prowadzi często do tego, że autyści wyrastają na ludzi przypominających „ludzików” wyjętych rodem z gier komputerowych, które modne były w latach ’80. Powiem to, co zawsze – nie jestem do końca pewien, czy ci ludzie byliby tacy sami i bez tych rankingów, być może tak. Jednak warto się nad tym zastanowić i przewidzieć, jakie to niesie ze sobą skutki.

    U dzieci będą one takie, że człowiek wychodząc na plac zabaw będzie bawił się w rozkręcanie karuzeli i liczenie, ile obrotów wykona nim się zatrzyma. Oczywiście im więcej, tym lepiej. Huśtając się na huśtawce, będzie bacznie obserwował, czy inni nie huśtają się wyżej. Jeśli zimą pojawi się oblodzona górka, to może zjeżdżać „na stojaka” i zliczać, ile razy się przewrócił. 100 zjazdów i tylko 3 upadki – jest OK, trzeba się jednak poprawić 😉 Co jeszcze mi przyszło do głowy? Nabieranie powietrza w płuca i obserwowanie z zegarkiem w ręku, ile się wytrzyma. Może być niebezpiecznie. Inny pomysł? Śrubowanie wzorca sekundy, który ma się w umyśle. Nastawiamy budzik na 10 minut i zaczynamy w głowie odliczanie do 600. Jak duża będzie pomyłka? Niektórzy na prawdę mają bardzo precyzyjny wzorzec i jak się pomylą, to maksymalnie o sekundę. Skoro już temat stopera, to dobre jest chodzenie do szkoły tym samym, równomiernym krokiem i codzienne zapisywanie, ile sekund to zajęło. Można prowadzić statystyki, wyliczać średnie. Niestety, ale ma to swoje konsekwencje w dorosłym życiu. Ci ludzie zostają już tacy na zawsze. Z jednej strony fajnie, bo tym podejściem udaje się ich zmotywować do nauki, czy wyćwiczenia czegoś tam i być może inaczej się nie da. Z drugiej strony – schematy, wzorce, statystyki i liczby pozostaną pewnie do końca życia jedyną motywacją do wszelkich działań. Innymi słowy – osoby autystyczne, być może będą robiły to samo co inni, ale z odmiennych powodów. Ostatecznym celem podejmowanych działań zawsze będzie śrubowanie jakiejś pozycji w wydumanym rankingu. Jeśli jakiegoś obszaru życia nie uda się zmatematyzować, czy zeschematyzować, to najprawdopodobniej zostanie on porzucony na zawsze. W skrajnych sytuacjach, szczególnie gdy chodzi o stosunki z innymi ludźmi, doprowadzić to może do dehumanizacji i widzenia w innych tylko numerków. Jak będą funkcjonować tacy 40-, 50-latkowie?’

    Oto przykłady. Pani pielęgniarka w szpitalu, w dobie koronawirusa. Cel? Maksymalna liczba uratowanych przed śmiercią. Nie liczy się człowiek, jego uczucia, itd. Ważna staje się statystyka, wyrabianie 300% normy, bicie rekordów. Nasza bohaterka staje się przodownikiem pracy. Po trupach do celu – chciałoby się powiedzieć. Inny przykład? Mężczyzna w sile wieku, który nigdy nie miał motywacji do wybudowania domu. Spokojnie mógłby mieszkać w kawalerce. Po namowach zgodził się wziąć kredyt i zakasać rękawy. Czy potrzebny mu ten dom do szczęścia? Chyba nie, ale skoro już się podjął wyzwania, to sprowadził je do poziomu gry strategicznej. Najpierw stan surowy, później wykończeniówka. Koszta podliczane skrupulatnie i wrzucane do Excela. Wszystkie przedmioty, które znajdą się na wyposażeniu domu, zostają stabelaryzowane. Będą tego setki, jeśli nie tysiące. Jest kanapa, stół, krzesła, zegar z kukułką, telewizor, DVD, laptop. Wszystko ma swoje, raz na zawsze przypisane miejsce, przemyślane zgodnie z zasadami ergonomii. Jest to jedynie słuszny i najlepszy sposób rozmieszczenia sprzętów, jaki można sobie wyobrazić. Spełnia wyśrubowane standardy. Ów porządek staje się celem samym w sobie, nigdy środkiem do celów wyższych. To może warto teraz zaprosić gości? Ależ skąd, mogą przecież pobić zastawę, zadeptać dywan i zburzyć harmonię pieczołowicie zbudowanego systemu. Panujący ordnung staje się bożkiem nadającym ostateczny sens ludzkiej egzystencji. Jeszcze inny przykład? Dobra, niech będzie. Pani magister, właścicielka apteki. Wchodzimy do środka i zastajemy idealny porządek. Leki na półkach porozstawiane niczym kostki domina. Wszystko przemyślane w ten sposób, że to co klienci kupują najczęściej, znajduje się najbliżej kasy. Cały układ został stworzony w oparciu o analizę statystyk dotyczących poziomu zapotrzebowania na poszczególne leki. W tym wszystkim pojawił się pewien problem, gdy okazało się, że popyt na witaminę C i Rutinoscorbin jest identyczny. Jak z tego wybrnąć? Kurcze, trzeba znaleźć jakieś dodatkowe kryterium, które pozwoliłoby porównywać to, co nieporównywalne. Wymóg jest jasny – porządek musi być linearny, więc nie ma mowy o rzeczach nieporównywalnych. Potencjalne kryterium segregacji? Kolor opakowania? Chyba nie, bo witamina C wprawdzie żółta, ale Rutinoscorbin ma coś z zieleni, czerwieni, białego. Chciałoby się, żeby to było tak, jak z kredkami, gdzie jest biały, żółty, pomarańczowy, różowy, czerwony,…, i na końcu czarny. Tak się nie da. To może porządek alfabetyczny, gdzie witamina C jest na „W”, zaś Rutinoscorbin na „R”? Albo według ceny? A jeśli jeden porządek nie pokrywa się z drugim, to który jest lepszy? Potrzeba jakiegoś metaporządku, który pozwoli rozstrzygnąć, czy ważniejsza jest cena, czy litera alfabetu. Itp., itd. Znam dorosłych z ZA, u których takie podejście stało się dominującym w życiu i praktycznie nie da się tego wyplenić. Zresztą, wszelka próba podważenia takiego sposobu myślenia od razu powoduje furię. Ci ludzie zostali chyba trwale wbici w taki system myślenia i przyjęło to formę poważnego zaburzenia osobowości. Niestety, ale wszelkie próby terapii tego mogą okazać się niewykonalne. Nie wiem, czy oni i tak by tacy byli, czy może uległo to wzmocnieniu i utrwaleniu. Jedyne, co w takiej sytuacji można zrobić, to próbować nakierować tego typu myślenie na czynności produktywne, które byłyby jakoś użyteczne społecznie i gwarantowały choćby jakieś minimum socjalne. Nie bez kozery często poruszam też problem rodzicielstwa, bo dziecko może być tym elementem, który jest ciężko ująć w schematy i zmatematyzować, natomiast wszelkie tego typu próby będą niechybnie prowadziły do jakiejś tam dehumanizacji. Można dzieciaka zdrowo odżywiać, sprawdzać, czy mieści się w siatkach centylowych, ważyć, mierzyć, stymulować IQ, gonić na siłownię, żeby miało bicepsy, ale czy o to chodzi? Niestety, ale są dorośli w spektrum, którzy nie potrafią inaczej spojrzeć na świat i jest już za późno, żeby cokolwiek z tym zrobić. Oni są niereformowalni.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Awatar sylwiaiwan

      Powietrzne zawody – to tylko jedna z wielu propozycji, logopedzi lub pedagodzy dobierają ćwiczenia/zabawy do charakteru dziecka kilka zabaw – ja je tylko przedstawiam. Jeśli chodzi o współzawodnictwo – moim zdaniem to najprymitywniejsza metoda nauki, zresztą to już wiesz, co ja Ci będę…

      Polubienie

Dodaj odpowiedź do Nerd Anuluj pisanie odpowiedzi

Reklamy