„Czasami ludzie, którzy nie pobudzają niczyjej wyobraźni osiągają niebywałe sukcesy” – Gra tajemnic
Ktoś napisał, że Gra Tajemnic to film występujący przeciw dyskryminacji. Można i tak. Głównym wątkiem jest łamanie szyfru Enigmy. Do grona kryptologów zostaje przyjęta kobieta – uzdolniona Joan Clarke (Keira Knightley), a kobiety miały być w tym planie w Bletchlei Park co najwyżej sekretarkami. To wielki krok wobec ludzkości. Drugi to sam Alan Turing (Benedict Cumberbatch) – kryptolog (1912-54), sądzony po wojnie za homoseksualizm, jak to się mówiło wtedy za nieobyczajność – dostał do wyboru; wolność albo kurację hormonalną. Łatwo się domyślić co wybrał. Przypomnijmy, że homoseksualizm w Wielkiej Brytanii był karany do roku 1967. I przemilczę rolę polaków w rozszyfrowywaniu Enigmy tak jak to zrobił reżyser.
Oczywiście film miałam pominąć jak większość wojennych filmów, które mnie zwyczajnie nudzą, i nie działają na mnie płaczliwe, przerysowane sceny nieszczęść wojennych, którymi pasła nas bezlitośnie komunistyczna propaganda.W tym na szczęście nie występują. Za to jest świetna obsada i ciekawy scenariusz. Alan Turing to geniusz, dziwoląg, trudny w kontaktach, grubiański i bezczelny. Nie przebiera w środkach – miażdży wszystkich, by po trupach dojść do celu. Dziwi mnie fakt, że jakoś nikt nie dopatrzył się w nim typowych cech autyzmu – raczej zespołu Aspergera. Cały film jest przecież przesiąknięty cechami tego zaburzenia jak u większości znanych geniuszy matematycznych. Dla mnie Truring to typowy Aspi zagubiony w świecie neurotypowych, z którymi musi się użerać aby móc wreszcie ocalić świat. Kochjący najbardziej „Christophera” (maszynę). W ciągłym konflikcie z przełożonymi i z samym sobą oraz z Bogu ducha winnymi pracownikami. Pomaga mu w tym wrażliwa Joan, która stara się zrozumieć jego nieprzystosowanie i usiłuje coś z tym zrobić…
Jest jeszcze Mark Strong jako demoniczny szef MI6.
Koniecznie.